Testament prymasa

Ewa K. Czaczkowska

|

GN 21/2021

publikacja 27.05.2021 00:00

„Na tym straszliwym wirażu dziejowym trzeba mieć mocną głowę, by nie wypaść z Łodzi Piotrowej” – przestrzega prymas Stefan Wyszyński.

Testament prymasa

Kardynał Stefan Wyszyński, umierając w 81. roku życia i 33. prymasostwa, nie zostawił testamentu duszpasterskiego czy programu działania, bo – jak tłumaczył podczas ostatniego spotkania Rady Głównej Episkopatu Polski 22 maja – jego następca musi „rozeznawać sytuację Polski i Kościoła z dnia na dzień i stosownie do tego układać program pracy”. Nie zostawił programu na jakże wówczas bliską (w maju 1981 roku)niepewną przyszłość Polski, ale przecież zostawił po sobie ogromne duchowe dziedzictwo, które jest dla nas swoistym testamentem – wskazówką i wyzwaniem. Składa się na ten testament kilkadziesiąt lat nauczania na temat Boga i człowieka, życia ziemskiego i nadprzyrodzonego, Kościoła i rodziny, narodu i państwa, na temat życia społecznego, ekonomicznego, politycznego, kulturalnego i dziesiątek innych ważnych tematów. Jak z tego ogromnego dziedzictwa wybrać najważniejsze wskazówki dla życia indywidulanego i wspólnotowego, które są aktualne 40 lat po śmierci prymasa i będą takie przez kolejne setki lat?

Wskażę tylko na trzy punkty.

1. Wielkość człowieka

„..najważniejszy na ziemi jest człowiek. I nic go unicestwić nie zdoła! Chociażby leżał w żłobie, na gnoju, okazując się w całej swej nędzy. Jeżeli już zaistniał – jest i pozostanie największą wartością i nieśmiertelną potęgą na ziemi” – mówił prymas Stefan Wyszyński do ludzi sponiewieranych najpierw przez wojnę, a potem przez system socjalistyczny, w którym nie liczył się człowiek, ale państwo rozumiane jako partia.

Uznać wartość człowieka – co było jedną z przewodnich myśli całego nauczania prymasa – znaczy uznać swoją własną wartość i godność, wynikającą z faktu bycia dzieckiem Boga. To rodzi dwie konsekwencje: szacunek dla siebie i dla drugiego człowieka zarówno w sensie indywidualnym, jak i systemowym. Prymas nieustannie apelował do sumień Polaków o odradzanie się moralne, aby dorastać do godności dziecka Bożego. Apelował o odnowę człowieka, aby – jak mówił – człowiek stał się nowy i by wreszcie nastało „nowych ludzi plemię”. Kilka miesięcy przed śmiercią powiedział znamienne słowa: „Nie trzeba oglądać się na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądając od nich, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie, abyśmy prawdziwie się odmienili. A wtedy, gdy wszyscy będziemy się odradzać, i politycy będą musieli się odmienić (…). Bo jeżeli człowiek się nie odmieni, to najbardziej zasobny ustrój, najbardziej bogate państwo nie ostoi się, będzie rozkradzione i zginie”.

Dostępne jest 31% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.